Nadrabiając zaległości wrzucam kilka fotek z ostatniego tygodnia sierpnia, gdy to wypoczywając nad Soliną z bratem Arkiem i jego świeżo poślubioną żoną Olą zaplanowaliśmy zrobić sesję na tym terenie. Stroje ślubne na tę okoliczność oczywiście były zabrane. Warunki pogodowe zapowiadały się idealnie – pochmurno z przejaśnieniami. Gdy dojechaliśmy do Wetliny, głównego punktu działań, zaczął padać deszcz a w oddali słychać było grzmoty. Decyzja większości: nie wchodzimy na szlak… Rzeczywiście, patrząc w górę Połonina Wetlińska i Caryńska były spowite w chmurach i we mgle. Gdybym był z innymi ludźmi pewnie bym odpuścił, ale brata jednak namówiłem i wiele ryzykując ruszyliśmy tylko we trójkę. Warunki się pogarszały i wszyscy napotkani po drodze ludzie którzy schodzili odradzali wejście: że nic nie widać, mgła, deszcz i zimno…Oczywiście byli pełni zachwytu dla Młodych, były gratulacje, życzenia i wspólne zdjęcia 🙂 Po około 1,5 godziny „wspinaczki” się o tym przekonaliśmy: dookoła mleko,widoczność kilka metrów. Cóż…,trudno nie będzie zdjęć. Jednak nie dając za wygraną udało mi się wynegocjować warunek: czekamy 45 minut jak się nie zmieni to wracamy. Młodzi w osławionym schronisku Chatka Puchatka ja zaś na zewnątrz. No i nic się nie zmieniło, wracamy i zaraz po zejściu już z kamienistej drogi nagle chmury zaczęły się rozstępować odsłaniając fragmenty widoków. Za chwile znów nic nie było widać. Jak to w górach. Wykorzystując te „dziury” w szybkim tempie, nie mając czasu nawet na zmiane obiektywu udało się zrobić kilka fotek – głównie portretowych. Następny dzień również miał być plenerowy, tym razem Polańczyk i Solina – niestety od rana masakrycznie lało i na razie na tym koniec. Niedosyt pozostał…
fotograf: Paweł Czop
Pięknie! Ja też z moją przyszłą zona plener na wietlinie planujemy już 6 pazdziepaźdz